Posty z miesiąca Lipiec, 2011

Przewodnik dla młodych, nie tylko dla dzieci

Przewodnik dla młodych odkrywców BibliiJak sprawić, aby ośmio- czy dziesięcioletnie dziecko orientowało się w treści Pisma Świętego? Może dać mu Biblię dla dzieci? Na pewno nie jest to złe rozwiązanie, ale ja dodatkowo proponowałbym dać mu przewodnik Frances Blankenbakera, gdyż poza samą treścią i obrazkami (tyle że czarno-białymi) ma jeszcze wiele ciekawych odniesień pomagających nie tylko znać treść, ale także znać aspekt historyczny czy powiązanie Starego i Nowego Testamentu.

Ale nie są to jedyne zalety tego przewodnika. Zawiera on jeszcze kilka ciekawych dodatków. Na pierwszy napotykamy się już zaraz na wstępie: jest to podstawowy podział ksiąg na grupy wraz z krótką charakterystyką każdej z tych grup.

Kolejna część to wędrówka po księgach Biblii i jest to oczywiście główna część przewodnika. Nie jest ona jednak potraktowana tylko jako streszczenie, ale zawiera kilka ciekawych podrozdziałów. Rozpoczyna się krótkim przybliżeniem sylwetki autora, znaczeniem tytułu księgi oraz jej położeniem w Piśmie Świętym. Następnie przechodzimy do treści księgi, która potraktowana jest w bardzo oryginalny sposób. Poza podziałem na logiczne całości, wydarzenia grupowane są na odpowiadające im rozdziały, a każde wydarzenie przybliża również czarno-biały rysunek. Na zakończenie przy każdej księdze znajdziemy ciekawostki dotyczące odkryć z przeszłości związanych z daną księgą oraz dla mnie rewelacyjny podrozdzialik: Księga… a Boży plan posłania Zbawiciela w księgach starotestamentalnych i Jezus Chrystus w… przy księgach Nowego Testamentu.

Czytaj dalej »

Odważyć się być odważnym

O odwadzeDlaczego odwaga ma takie znaczenie? Czy dzisiaj trudno zdobyć się na odwagę? Ta jedna z cnót, która kojarzy się z walecznym heroizmem walczących patriotów jest głównym tematem malutkiej książeczki, która stanowi zapis rozmowy z o. Leonem Knabitem. Okazuje się, że współczesny człowiek też ma możliwość dokonania heroicznych czynów, które są równie istotne jak te codzienne malutkie czyny odważne.

Uwolnienie się od rozmaitych obaw, powszednich lęków jest jednym z działań człowieka, które czynią go odważnym. Wiele sfer życia daje człowiekowi wybór, który wiąże się z obroną własnych przekonań, ze stanięciem w prawdzie. Dzieje się tak w rodzinie, szkole, pracy, polityce. Są to małe-wielkie czyny heroiczne. Choć tak różne od tych, podczas których ratujemy czyjeś życie, to jednak tak samo odważne.

Ta publikacja jest również opowieścią o życiu ojca Leona Knabita, który mówiąc o odwadze opowiada o własnych aktach odwagi. Z właściwą sobie błyskotliwością oraz poczuciem humoru czyni książkę przyjemną lekturą o ważnym i trudnym temacie. Mowa jest o lęku przed śmiercią, wojną, obawą przed przyszłością i o los chrześcijanina, lęku przed utratą pracy.

Czytaj dalej »

„Nieustannie nerwowi, zupełnie zakręceni, często rozdrażnieni”

Dość tej zabawyWspółczesny świat chce się bawić, a tymczasem autor niniejszej książki już w samym tytule nawołuje Dość tej zabawy! O co mu chodzi? Czego od nas chce?

Na szczęście udziela odpowiedzi już na samym początku książki. Poprzez przedstawione w swej książce treści, fakty chce sprowokować czytelnika do rozmyślań, chce wezwać do odpowiedzialności.

Dlaczego według niego takie ważne jest owo rozmyślanie? Oddajmy głos autorowi: „Tylko ten, kto rozmyślając, dochodzi do nowych wniosków, może zmienić swoje myślenie. Albo może pomóc innym to uczynić”. A zapewniam – podczas lektury tej książki jest nad czym rozmyślać!!! Zdaniem autora dwie daty zmieniły świat, który nie jest już taki, jaki był wcześniej: 11 września 2001 roku w Nowym Jorku i 11 marca 2004 roku w Madrycie. „Nadmuchane przyjemnością” społeczeństwo sparaliżował szok i lęk.

Czytaj dalej »

Czułem się jak Hurin…

Dzieci Hurina (oprawa twarda)Książkę Dzieci Hurina otrzymałem w prezencie od osoby bardzo mi bliskiej, znającej moje zamiłowanie do prozy Tolkiena. Osoba ta obserwowała mój niekontrolowany entuzjazm, gdy dokonywałem odkrycia godnego, według mojego mniemania, samego Kolumba – oto właśnie nadchodzi kolejne, niedokończone dzieło frontowego łącznościowca – Johna Ronalda Tolkiena. Kolejna fantastyczna historia zrodzona w okopach nad Sommą, lazarecie, czy szpitalu w Birmingham, spisana w koszarach w pomiętych, pokreślonych brulionach, czy na rewersach instrukcji wojskowych. Zapałałem żądzą posiadania, głodem poznania opowieści, niczym człowiek pierwotny przy ognisku w jaskini po plemiennym polowaniu czy wojnie z sąsiadem.

Gdy odkładałem przeczytany wolumin, po kilkunastu dniach w sercu moim gościł smutek, żal, gorycz. Ból niczym po stracie ukochanej osoby. Poczułem się jak starzec, który miał za młodu wiele marzeń, chęci i energii, a który zorientował się, że oto uciekło mu całe życie, a wszystko co kochał, opuściło go o wiele wcześniej niż podejrzewał. Poczułem się jak ktoś spętany Czarną Wolą, przykuty do skały Prometeusz, któremu przez trzydzieści tysięcy lat sęp wyżerał wątrobę, teraz wreszcie wolny, bezradnie przyglądający się swemu zniedołężniałemu ciału, tak hardemu i niezawodnemu ongi, bezgłośnie łkający nad mogiłą swej dawnej dumy. Czułem się jak… Hurin.

Mimo, iż duża część dziejów Lalaith, Túrina, Nienor i ich bliskich została już spisana w Silmarillionie, czy Niedokończonych opowieściach, nie zdecydowałem się jednak na uchylenie nawet rąbka tajemnicy czy to stałym czytelnikom Tolkiena, czy zaczynającym dopiero swoją przygodę w Śródziemiu. Niechaj pozostanie to tajemnicą poliszynela, niech nawiąże się mistyczna nić porozumienia między autorem niniejszego tekstu a jego odbiorcą: ja wiem, że ty wiesz, ty wiesz, że ja wiem, a ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem.

Czytaj dalej »

„Objawienie” Apokalipsy

ApokalipsaJednym z najbardziej intrygujących dla chrześcijan tematów stanowi zawartość Apokalipsy św. Jana, ostatniej księgi Pisma Świętego. Wielokrotnie odczytywana, interpretowana budziła i nadal budzi niepokoje, które – jak dowodzi Yves Saoût – wynikają z niezrozumienia jej właściwego przesłania.

Apokalipsa jest książką, która stara się wyjaśnić wszelkie zawiłości, jakie budzi w nas Apokalipsa św. Jana po to, by usunąć nasze poczucie lęku przed lekturą tej właśnie księgi. Przede wszystkim Saoût wyjaśnia, że niepokój jaki wywołuje Apokalipsa związany jest z zawiłością terminologiczną. Dokładnym bowiem tytułem tejże księgi powinno być według niego „Objawienie”, zatem Dobra Nowina, a nie klęska i koniec świata, tak jak my to przyzwyczailiśmy się interpretować.

Przyjmując taki punkt wyjścia i idąc tropem wywodów Saoûta jesteśmy w stanie spojrzeć w inny sposób na treści, jakie niesie ze sobą Apokalipsa. Szczerze przyznaję, że do tej pory była to księga, którą skrzętnie omijałam wertując Pismo Święte, ponieważ nie dość, że niewiele rozumiałam, to jednocześnie budził się we mnie lęk. I jak się okazuje niepotrzebnie. Apokalipsa bowiem ma stanowić nie tyle zapowiedź klęski, ile nadzieję lepszego jutra.

Czytaj dalej »

„Jaka jest moja odpowiedź na miłość Chrystusa?”

Krzyż prawdą życia. Poszukiwanie powołania a doświadczenie krzyża„Na pytanie Piłata «Cóż to jest prawda?» Jezus nie odpowiada słowami, ale wstępuje na wzgórze Kalwarii i składa z siebie ofiarę na drzewie krzyża: oto jest prawda”.

Amedeo Cencini w swych rozważaniach próbuje poznać świat ludzi młodych z perspektywy powołania i krzyża. Zauważa, że ludziom młodym nie jest obcy smak cierpienia, choć tak skrzętnie jest on skrywany w różnorakich postawach. Stwierdza, iż młodzi cierpienie traktują jak niegdyś starsze pokolenia temat seksu – jako temat wstydliwy, temat tabu. A problemem młodego człowieka staje się samotność w cierpieniu, ponieważ nie ma nikogo, kto by mógł go wysłuchać i w mądry sposób pokierować jego cierpieniem.

Innym zagadnieniem staje się „analfabetyzm emocjonalny” młodego pokolenia. Czyli zubożenie emocjonalne prowadzące nieuchronnie do zakłamania siebie, do braku kontaktu z własnym „ja”. Człowiek nie tylko nie potrafi rozpoznać swoich przeżyć, ale i zamierają jego relacje z bliźnim na poziomie komunikacji emocjonalnej. W konsekwencji młodzież zaczyna wyrażać siebie poprzez agresję.

Czytaj dalej »

Zbrodnia doskonała…

Przyjdź i zgińNiniejsza powieść kryminalna Agathy Christie to szalenie zawikłana historia. Najpierw młoda stenotypistka znajduje ciało mężczyzny w domu swojej klientki – niewidomej panny Pebmarsh. Później okazuje się, że policja ma poważne problemy z ustaleniem tożsamości denata. A po kilku dniach dochodzi do kolejnej tragedii – w budce telefonicznej odkryto zwłoki uduszonej dziewczyny. I to jeszcze nie koniec! Bo całą sprawę podsycają cztery tajemnicze zegary z miejsca pierwszej zbrodni, pokazujące ten sam czas – godzinę 4.13.

Sprawa wydaje się niezwykle skomplikowana. Śledztwo prowadzą młody policjant Colin Lamb i inspektor Hardcastle. Wszyscy zadają sobie pytania: jak do tego doszło, czy coś mogło łączyć obie ofiary, co oznacza godzina na zegarach i co z niewidomą staruszką – czyżby jednak pod płaszczem ułomności ukrywała ciemną stronę swojej osobowości? A może jednak komuś szczególnie zależało na „wrobieniu” tej kobiety w tak paskudną intrygę?

Po kilku dniach dochodzenia sprawa praktycznie stoi w miejscu. Brak świadków sprawia, że coraz trudniej znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie. W końcu Lamb postanawia zaangażować słynnego Herkulesa Poirot. Detektyw wysuwa przypuszczenie, że w rzeczywistości zbrodnia musi być bardzo prosta, wystarczy tylko więcej uwagi poświęcić sąsiadom panny Pebmarsh…

Czytaj dalej »

Dzieci i ryby głosu nie mają!

Notatki AnnyJest takie stare powiedzenie, które mówi, że dzieci i ryby głosu nie mają. Wielu z nas zapewne przyznaje mu rację. Można by się jednak spierać, czy jest ono słuszne. Ryby mogą mieć swój język, wydawać dźwięki, których nie słyszymy ze względu na to, że częstotliwość ich „głosu” jest zbyt niska lub za wysoka dla ludzkiego narządu słuchu. Jeśli chodzi zaś o dzieci, to niejednokrotnie uważamy, że nie mają one nic istotnego do powiedzenia, dlatego też nie przyznajemy im prawa zabierania głosu w naszych rozmowach. Czy jednak mamy rację? Może czasem warto byłoby posłuchać tego, co one chcą nam powiedzieć?

Anna była miłym, rudowłosym dzieckiem, które postrzegało otaczający ją świat w zupełnie inny sposób niż pozostali mieszkańcy Londynu. Dla niej brudna, zaniedbana dzielnica East End była piękna. W każdej napotkanej osobie, nowo poznanej rzeczy, w obrazach, matematyce, słowem we wszystkim, Anna szukała i odnajdywała piękno.

Fynn poznał Annę pewnej listopadowej nocy 1935 roku na ulicy Londynu. Zabrał ją do siebie do domu i od tamtego czasu zamieszkała z nim, jego mamą i innymi domownikami. Każdego dnia Anna szukała piękna, a odnalezienie go świadczyło o wielkości i miłości Boga. Dzięki niej życie wszystkich stało się weselsze, piękniejsze.

Czytaj dalej »

Radość jako sposób na życie

O radościDzisiejszy świat to świat ludzi zaganianych, zestresowanych, a co za tym idzie – także smutnych. Publikacja, którą chcę zaprezentować, jest w pełni poświęcona tematowi radości, co tym samym może stanowić pomoc dla wszystkich smutasów :-)

Już sama okładka książki – na której widnieje twarz o. Leona Knabita promieniująca radością – zachęca do sięgnięcia po nią.

Niniejsza publikacja podzielona jest na 7 rozdziałów, z których każdy traktuje o danym aspekcie radości.

Czytaj dalej »

Moralność wygranej

Podwójne zwycięstwoWiększość poradników traktująca o sukcesie nie wykracza poza jego tradycyjne rozumienie, oparte na filozofii wygrany – przegrany. Mówi się, że aby ktoś wygrał, ktoś inny musi ponieść klęskę. Ale takie podejście nie poprawia ani na jotę naszego życia, rodząc tylko niepotrzebną frustrację i nieustannie konfliktując nas z otoczeniem, co w konsekwencji prowadzi do autodestrukcji. W tej perspektywie książka Denisa Waitleya jest czymś wyjątkowym (choć gwoli ścisłości nie odosobnionym). Autor przekonuje, że istnieje możliwość usytuowania się poza tragiczną opozycją kata i ofiary, że można zwyciężać nie przestając jednocześnie służyć.

Książka Weitleya składa się z czterech zasadniczych części (nie licząc prologu i epilogu, w których natykamy się na arcyciekawą i poetycko skonstruowaną aluzję do… motyla :-) ).

W części pierwszej autor wtajemnicza nas w arkana filozofii podwójnego zwycięstwa, której proweniencję wywodzi z pierwszych igrzysk olimpijskich. Z odrobiną goryczy i bezwzględną bystrością oka przygląda się „dzisiejszemu wieńcowi laurowemu”, zabarwionemu rzymską brutalnością i nie mającemu zaiste nic z dostojeństwa antycznej Hellady. Po rozrachunku z koncepcją sukcesu implikującą wyścig szczurów, dokonuje charakterystyki podwójnego zwycięzcy, podając przy tym liczne przykłady ze świata sportu, polityki i biznesu.

W części drugiej Waitley zwraca uwagę na problem samooceny, którą uznaję za kolebkę każdego zwycięstwa. Rozwija znaną skądinąd prawdę, że stajemy się tacy, jak o sobie myślimy. Podstawą właściwej samooceny jest zdaniem autora to, co psychologia nazywa wewnątrzsterownością, a co przeciwstawia się budowaniu własnej wartości na chybotliwej kładce ludzkich opinii.

Część trzecia, zatytułowana Jak zwyciężać, zawiera opis dziewięciu kluczowych dziedzin, które pozwolą nam rozwinąć własną postawę zwyciężającego: od podjęcia decyzji o działaniu, przez umiejętność relaksu, po skorygowanie celu i ponowne przystąpienie do działania.

Czytaj dalej »