Niebanalny thriller

TrzyHistorie o diabolicznie inteligentnych i przebiegłych psychopatycznych mordercach przerabialiśmy już wielokrotnie. Na pewno pamiętacie trylogię Thomasa Harrisa albo kapitalny film Davida Finchera „Siedem”, czy też mniej udane obrazy, takie jak: „Piła”, „Kolekcjoner”, „W sieci pająka” (przykłady można mnożyć). Jeśli jesteście fanami tego gatunku, to ta książka jest dla Was lekturą obowiązkową!

Przyznam szczerze, że gdy zacząłem czytać powieść Teda Dekkera pod wielce tajemniczym i intrygującym tytułem „Tr3y”, byłem nastawiony raczej sceptycznie. Ot, kolejna przewidywalna i wtórna do bólu historyjka o następnym wcieleniu Hannibala Lectera – myślałem. Pierwsze rozdziały nie zaskoczyły mnie niczym nowym i utwierdziły mnie w tym przekonaniu.

Wszystko zaczyna się jak kolejna część „Piły” (która to już?) – młody mężczyzna (student seminarium o imieniu Kevin), jadący właśnie samochodem przez centrum miasta, otrzymuje dziwny telefon. Okazuje się, że rozmawia z groźnym psychopatą, który oznajmia mu, że jeśli w ciągu trzech minut nie zadzwoni do jakiejkolwiek redakcji i nie przyzna się do swojego największego grzechu, to jego auto wyleci w powietrze. Nasz bohater na początku myśli, że to jakiś głupi żart. Dmucha jednak na zimne i zjeżdża z drogi na pobliski parking, wychodzi z samochodu na bezpieczną odległość i wtedy… no właśnie, mamy małe boom…

Czytaj dalej »

Sakrament namaszczenia

Namaszczenie. Pokrzepienie w cierpieniuNie ma wątpliwości, że to nie olej sam w sobie, lecz namaszczenie w imię Pana ma moc podźwignięcia chorego i odpuszczenia mu grzechów oraz daje mu możliwość wybawienia. Nie wykonuje się żadnego magicznego gestu ani nie wygłasza się tajemnych zaklęć. Wszystko jest jasne i dostrzegalne gołym okiem.

Tymi słowami pisze Llorente w swojej książce o sakramencie namaszczenia, który często bywa źle rozumiany i błędnie nazywany sakramentem zmarłych. Tymczasem jest to sakrament namaszczenia chorych. Autor w sposób prosty, bez trudnej terminologii, wyjaśnia na czym on polega i kogo może dotyczyć. Jak się bowiem okazuje, nie wszyscy, których dosięga choroba czy śmierć, mogą być do niego dopuszczeni.

Na początku autor wyjaśnia na czym polega chrześcijańskie pojmowanie choroby i samej śmierci. Zderza swoje refleksje z problemami, które dotykają współczesnego człowieka, żyjącego w epoce rozwoju cywilizacji i techniki. Zwraca uwagę na zagadnienie troski o zdrowie, odnosząc je do przykazania miłości bliźniego. Pokazuje zarazem granicę, za którą zaczyna się wszechobecny dzisiaj kult ciała, prowadzący do obsesji i w ostateczności do rozczarowania.

Czytaj dalej »

Przewodnik po Życiu…

Żyć mocniejKażdy dzień przynosi nam coś nowego, codziennie spotykamy się z różnymi sytuacjami, które potrafią nas zaskoczyć. Potrzebujemy wsparcia, otuchy i słów, które otworzą nam oczy. Potrzebujemy słów, które pomogą nam się rozwijać i zdobywać szczyty swoich serc. Nie zawsze sami jesteśmy w stanie dojść do wszystkiego. Warto mieć przewodnik, który będzie nam serwował codzienną dawkę słów, które zmuszą nas do myślenia nad sobą, nad swoim postępowaniem i pokażą jak można zrobić inaczej…

Każdy z nas potrzebuje takich słów, które pociągną go do twórczego myślenia nad swoim życiem. Gdzie człowiek wyrwie się z monotonii swojego życia, ze swojej bezczynności i z cielęcego godzenia się z losem. Może w końcu otworzą się jego oczy i zobaczy, że wszystko jest w jego rękach, wszystko jest w zasięgu jego spojrzenia. Może wejść na szczyty… Nie musi siedzieć w kącie, gdzie nikt go nie będzie zauważał, nie musi tkwić w ciągłych stereotypach. Może być przede wszystkim sobą i wcale nie musi się ukrywać, i wstydzić swojego ja. Nie musi uciekać przed swoimi marzeniami i pragnieniami. Może być bohaterem swojego własnego życia.

Słów Johna Eldrgde’a nie da się czytać bez żadnego zastanowienia. Fakt, autor pisze takim językiem, że czytelnik czyta książkę jednym tchem. Jednakże do jego słów chce się ciągle wracać. Można otwierać książkę na przypadkowej stronie i czytać. Dlatego też książka „Żyć mocniej” jak najbardziej ma sens. Jest to zbiór wybranych fragmentów z różnych książek Eldredge’a, które ułożone w całość tworzą przewodnik na cały rok.

Czytaj dalej »

Prawie zwyczajna święta

Marta Robin. To, co o niej wiem...Marta Robin, co ja o niej wiem? Szczerze mówiąc niewiele. Była przez większość życia całkowicie sparaliżowana, była mistyczką, nosiła na swym ciele stygmaty. Nie jadła, nie piła, jej jedynym pokarmem była Eucharystia. Zapewne niewiele osób zna bliżej historię życia Marty. Jeżeli ktoś o niej słyszał, to najprawdopodobniej mógłby powtórzyć te kilka zdań, które napisałam powyżej.

Brat Efraim, bliski współpracownik Marty, napisał książkę zatytułowaną „Marta Robin. To, co o niej wiem…„. Jest to chwilami jakby rozmowa z Martą, o tym dlaczego zdecydował się napisać to wszystko o niej i o jej dziele, które pomimo jej śmierci rozkwita. Innym znów razem jego myśl skierowana jest bezpośrednio do Czytelnika, któremu opowiada o Marcie. O jej cierpieniu, modlitwie, ofierze.

Marta urodziła się 13 marca 1902 r. jako szóste z kolei dziecko Józefa i Amelii Robin. Jej rodzina nie należała do zbyt religijnych – obchodzono tylko najważniejsze święta chrześcijańskie, a do kościoła chodziło się tylko w szczególnych okolicznościach. Była dzieckiem bardzo chorowitym, dlatego często opuszczała zajęcia szkolne. Pomimo choroby była osóbką pogodnego usposobienia, czasem psotnicą. Lubiła tańczyć i bawić się.

Czytaj dalej »

Sakramenty?

Sakramenty. I co z tego?Wszyscy ludzie wychowani po katolicku przyjmują chrzest, przystępują do bierzmowania, zazwyczaj też uczestniczą w Eucharystii, może nawet należą do jakiejś wspólnoty chrześcijańskiej, ale warto zastanowić się nad tym, ile tak naprawdę wiemy o tym, co nas bezpośrednio dotyka dzięki przyjmowaniu sakramentów? Czym one tak naprawdę są? I po co? I czy ja świadomie przyjąłbym je, gdyby nie zadecydowali o tym rodzice?

To bardzo istotne pytania, które wynikają niechybnie z niewiedzy, jaka jest udziałem młodych ludzi, którzy często mają niewielkie pojęcie na temat samej istoty sakramentów. Przyjmują je, ale co dalej? Wobec tej niewiedzy i pewnej obojętności na przyjmowanie sakramentów występuje ojciec Leon Knabit, który w swojej książeczce zatytułowanej Sakramenty stara się rozwiać wszelkie niejasności dręczące ludzi młodych i uniemożliwiające im w pełni świadome korzystanie z łask sakramentalnych.

Co ważne, ojciec Leon posługuje się językiem prostym, pozbawionym górnolotnego, teologicznego słownictwa. Nie musimy więc obawiać się o to, że nie zrozumiemy przesłania jakie kieruje do czytelnika. Ojciec Leon o wielkich sprawach wypowiada się w sposób niezwykle przystępny i prosty do zrozumienia. Jako że zwraca się do ludzi młodych, którzy potrzebują dowodu na możliwość zaufania jego słowom, stara się być autentyczny. Pisze otwarcie, nawet o swoich prywatnych „wpadkach” jako kapłana, dodając że „Kościołowi szkodzi uprawianie lipy”.

Czytaj dalej »

Odnowa duchowości małżeńskiej

Na rozdrożach miłościW czasach, gdy małżeństwo przeżywa kryzys, panuje moda na tzw. wolne związki, ksiądz Henri Caffarel w książce „Na rozdrożach miłości” pisze o potędze miłości ślubowanej przez mężczyznę i kobietę przed Bogiem. Bóg jest Dawcą łask, Źródłem trwałości i siły związku. Małżeństwo chrześcijańskie stanowi zaś odbicie jedności Chrystusa i Kościoła. Jednak sam ten fakt nie oznacza braku trudności i nieporozumień między mężem a żoną.

Autor małymi krokami wprowadza czytelnika w świat miłości małżeńskiej, którą łączy z miłością do Boga. Tych odniesień w książce znajdziecie bardzo dużo. Łącząc psychologię z wiarą prowadzi czytelnika przez drogę, której celem jest prawda o Bogu i człowieku. W kolejnych rozdziałach wskazuje na cechy, jakie ma miłość i jak leczyć relację dwojga ludzi.

Caffarel dzieli się swoimi refleksjami i doświadczeniami po spotkaniach z małżonkami. Każdy rozdział to nowy wątek opowiadania o miłości i jej odcieniach. Prezentuje takie formy miłości jak: czyste spojrzenie, dar słuchania, wymagania miłości czy też wzajemne poznawanie się.

Czytaj dalej »

„Szanować zmarłych, to umieć żyć dla nich dalej”

Ucząc się żyć po utracie ukochanej osobyNic innego nie pozostaje mi powiedzieć po lekturze książki Ingrid Trobisch jak tylko to, że jest fenomenalną. Pomimo tytułu „Ucząc się żyć po utracie ukochanej osoby” nie spodziewajcie się wylewu łez, żalu i tkliwej historii nieszczęśliwej wdowy. Paradoksalnie książka ta jest o miłości, o miłości prawdziwej, z której egzamin zdaje się również po śmierci ukochanego.

Historia ta nie jest nietypową. Umiera niespodziewanie ukochany mąż, znany pisarz, oddany swojemu Kościołowi i rodzinie ojciec. Ona, wierna towarzyszka jego planów i ambicji, zostaje sama z niedokończonymi wspólnymi projektami zawodowymi i osobistymi. W jednej sekundzie odebrany zostaje, z ogromną miłością i cierpliwością, piastowany stan małżonki, a pojawia się inny, obcy, do niedawna daleki – wdowa. Jakby siekierą przedzielona zostaje dusza człowieka, któremu odebrano część własnego „ja”.

Jak stać się na nowo pełnym człowiekiem, skoro straciło się to, co wcześniej tak dokładnie cię wypełniało? Jak nauczyć się akceptować samotność? Owe pytania stają się przedmiotem refleksji autorki. Dzieli się własnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami każdego etapu żałoby. Odkrywa przed nami towarzyszące jej wtedy uczucia i myśli. Ukazuje również dzieje oswajania się z nową sytuacją swoich najbliższych – dzieci i znajomych. Splot różnych postaw i kolejnych wątków rodzinnych spotyka się w jednym znaczącym punkcie wspólnego przeżywania śmierci, który mówi, że „trzeba stanąć wobec swojego bólu – to jedyna terapia”.

Nie próbujcie połykać żałoby, bo łatwo można się od tego rozchorować. Nie porywajcie się na budowę nowego etapu w waszym życiu bez dogłębnego rozliczenia się z poprzednim. Nie litujcie się nad sobą. Otoczcie miłością bliskich i wsparciem znajomych. Umiejcie przyjąć ich wyciągniętą dłoń. Kiedy nadejdzie czas, odpowiedzcie na pytania, których nie zdążyliście zadać ukochanemu. Na nowo utrwalcie wspomnienia, by były dla was pomocą w dalszej drodze życiowej. Zakończcie niedokończone rozmowy i wytłumaczcie niewytłumaczone sprawy. To chce właśnie przekazać wszystkim cierpiącym wdowom Ingrid. Po pięciu latach uczenia się życia na nowo poczuła się osobą wolną, gotową kroczyć dalej, bez wsparcia bliskich. Znowu ciekawość świata zawładnęła jej osobowością. Smakuje każą chwilę życia, czyli żyje prawdziwie.

Książka ta poruszyła mnie swoją prostotą i bijącym z niej spokojem. Owa nauka, wyrosła z łez i modlitwy, może stać się wskazówką dla wszystkich cierpiących po stracie ukochanego partnera. Może pomóc w zrozumieniu bólu opłakujących i przyczynić się do potrzebnego im wsparcia. Przygotować również do tej chwili, kiedy sami będziemy musieli stanąć twarzą w twarz z samotnością. Uczy miłości, której nie może pokonać ból, żal, śmierć. Jest dla wszystkich kochających i pragnących kochać prawdziwie.
Marika Bannach

Czytaj dalej »

Idealna, posągowa święta?

Żyć miłością. Spotkanie ze Świętą TeresąGdy czytałem tę pozycję, przez większą część nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że autor przedstawia Świętą jako osobę idealną, bez wad. Można wręcz rzec, że jako osobę fanatyczną, której nie tylko nie da się, ale byłoby zwykłą głupotą naśladować. Właśnie taki posąg, jaki zazwyczaj robi się ze świętych. Taki posąg, który absolutnie odpycha od świętych i świętości. Autor zdawał się w moich oczach odbierać jej to, co ma najcenniejszego – jej małość i zwykłość. Na szczęście na sam koniec to negatywne wrażenie zostało wyparte przez niezwykłość osoby Teresy…

…Bowiem to, co najlepsze w tej książce, to cytaty z jej dzieł, z jej wypowiedzi. Niżej przytaczam trzy wybrane. Niech będą one wprowadzeniem w niesamowity klimat duchowości tej świętej.
„Pan nasz umarł na krzyżu w opuszczeniu duszy, a jednakże jest to najpiękniejsza śmierć z miłości, jaką kiedykolwiek widziano! Umieranie z miłości to nie śmierć w uniesieniach”.
o Maryi: „(…) trzeba ją pokazać łatwą do naśladowania, praktykującą cnoty ukryte, powiedzieć, że żyła z wiary jak my”.
o rozproszeniu na modlitwie: „Ja także często się rozpraszam, ale gdy tylko to spostrzegę, modlę się za ludzi, którzy przyszli mi na myśl”.

Warto zaznaczyć jeszcze jedną rzecz. Ta książka mogła robić na mnie nienajlepsze wrażenie również dlatego, że była to typowa książka z duchowości. Nie ukrywam, że teologia duchowości nie należy do moich teologicznych koników, stąd pewnie mój dystans do pewnych rzeczy. Ja jestem z krwi i kości dogmatykiem i zawsze będę patrzył na pewne zjawiska najpierw przez pryzmat nauczania Kościoła i bardziej oficjalnych interpretacji propozycji postaw zaczerpniętych z Ewangelii.

Czytaj dalej »

Wychowanie dziecka – życiowe zadanie rodzica

Jak przekazywać wiarę w rodzinie?„Każde dziecko, nawet małe, jest osobą różną od swych rodziców i jako taka powinno być postrzegane. Dzieci nie są naszą własnością i nie należy do nas kształtowanie ich według naszego widzimisię. Nasze zadanie to pomóc im zbudować własne życie, które nie jest naszym życiem. Mają do przeżycia swą niepowtarzalną miłosną historię z Bogiem, powołanie, które nie może być projekcją naszych życzeń czy ambicji”.

Autorka Christine Ponsard od wielu lat współpracuje z gazetą „Famille Chretienne”, w której zamieszcza swoje felietony poświęcone wychowaniu dzieci. Jej ogromne doświadczenie jest wzbogacone tym, iż jest ona żoną oraz matką trójki dzieci.

Książka ta przedstawia się jako zestaw prostych i jednocześnie podstawowych wskazówek, ułatwiających pójście naprzód na gruncie wychowania, na którym zazwyczaj popełnia się ogromne błędy. Jest to swego rodzaju przewodnik wychowania chrześcijańskiego w rodzinie.

Czytaj dalej »

Słowa, słowa…

AforyzmyW codzienności wypełnionej lawiną słów brakuje często słów WAŻNYCH. Cierpimy również na brak czasu, który paraliżuje wszelkie próby zatrzymania się choć na chwilkę. Dla tych, którzy ciągle mają w sobie pragnienie postoju wśród zawirowań każdego dnia, polecam tą książkę.

Aforyzmy, które wybrał Wiesław Malicki, są bardzo dobrym sposobem na chwile refleksji każdego dnia. Książeczkę stanowi zbiór myśli i spostrzeżeń różnych autorów: świętych, osób duchownych i świeckich, filozofów.

Każdy z aforyzmów tutaj zamieszczonych jest przyporządkowany konkretnemu dniu w ciągu roku. Tak więc od stycznia do grudnia przygotowano nam – czytelnikom gotowy przewodnik po chwilach refleksji. Zawsze, gdy odczujemy pragnienie zatrzymania się na chwilę, wystarczy sięgnąć po tę publikację i przeczytać myśl wybraną na daną datę w ciągu roku.

Czytaj dalej »