Czy Duch Święty wybiera papieża?

Redakcja 12 marca 2013 Felietony Brak komentarzy »

Duch Święty

Po rezygnacji Benedykta XVI na jednym z katolickich portali przeczytałem zaskakujące zdanie, że w zasadzie zastanawianie się nad tym, kto będzie przyszłym papieżem, nie ma większego sensu, ponieważ w zasadzie nie ma to znaczenia, gdyż duch wieje kędy chce.

Osobiście jestem przekonany, że jest dokładnie odwrotnie. Od tego, kto będzie papieżem i jaki to będzie człowiek, o jakim systemie poglądów, zależy bardzo wiele; zależą w dużej mierze najbliższe losy Kościoła i – można by powiedzieć – świata.

I Boski, i ludzki

Wśród ludzi głęboko wierzących modny jest też podobny pogląd, jakoby papieża wybierał bezpośrednio Duch Święty. Warto przytoczyć, co na ten temat w roku 1997 mówił sam kard. Ratzinger, wówczas jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary:

Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ Duch Święty na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu papieży. Natomiast Duch Święty nie tyle trzyma rękę na pulsie, ile pełni rolę dobrotliwego nauczyciela, zostawiając nam swobodę działania, ale nie spuszczając nas z oka. Rolę Ducha Świętego należy rozumieć bardziej elastycznie. On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili.

Ludzi, którzy twierdzą, że papieża wybiera Duch Święty, mam zawsze ochotę spytać, czy modlą się w intencji konklawe i dobrego wyboru. A jeśli tak, to po co. Skoro i tak można być pewnym, że faworyt Ducha Świętego zostanie wybrany, jaki sens ma modlitwa w intencji konklawe.

Wydaje się, że osoby o takich poglądach zapominają, iż Kościół nie jest jedynie instytucją Boską, ale jest instytucją Bosko-ludzką. Pan Bóg daje to, co czyste, najświętsze, chce wyprowadzać dobro nawet z największego zła. Ale jest i druga strona – jest człowiek obarczony słabością, grzechem, człowiek pełen pychy, interesowności. I co najważniejsze – człowiek wolny. Wolny, a więc także zdolny do odrzucenia Bożego głosu i Bożych poruszeń.

Duch Święty na konklawe

Konklawe jest czasem szczególnego działania Ducha Świętego. A i Kościół z takiego bardzo ludzkiego punktu widzenia robi wszystko, by ułatwić kardynałom otwartość na ten Boży głos. To także dlatego wybór dokonywany jest w całkowitym odcięciu od zgiełku świata. W konstytucji Universi Dominici gregis bł. Jan Paweł II pisze, że konklawe ma być czasem, gdy kardynałowie powinni przyjmować wewnętrzne poruszenia Ducha Świętego. Dlatego rozpoczyna się ono hymnem Veni Creator, dlatego towarzyszy mu modlitwa całego Kościoła.

Trzeba jednak pamiętać, że każdy z kardynałów jest człowiekiem wolnym. Może przyjąć natchnienia Ducha Świętego, ale może się również na nie zamknąć, decydować wedle swoich zapatrywań, sympatii czy układów. W momencie gdy większość kardynałów nie odczyta właściwie woli Bożej, wtedy następuje wybór papieża wedle woli ludzkiej. I o tym mówił kard. Ratzinger – w historii wielokrotnie tak bywało. I prowadziło to do powstawania wielu do dziś niezabliźnionych ran na organizmie Kościoła. Wystarczy się przyjrzeć historii papiestwa i jakości papieży przed reformacją i w czasie, gdy ona się dokonywała, by mieć tego doskonały przykład.

Bóg nie chce tych zranień, ale nie pogwałci ludzkiej wolności – pozwala więc niekiedy, by ludzie, a także Jego Kościół, popełniali błędy i ponosili ich konsekwencje. Ze wszystkiego jednak chce wyprowadzić dobro – można by powiedzieć, że takim wielkim darem Ducha Świętego, odpowiedzią na zło reformacji był wielki Sobór Trydencki i jego wspaniała odnowa. To jest przykład tego czuwania Ducha Świętego, aby ludzie Kościoła wszystkiego nie zaprzepaścili – jak ujął to kard. Ratzinger.

„Bramy piekielne go nie przemogą”

Na koniec warto jeszcze nawiązać do słów:

Ty jesteś Piotr [czyli Skała] i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.
(Mt 16,18)

Ta obietnica powinna wnosić wewnętrzny pokój, ale nie może prowadzić do cwaniackiej pewności siebie. Wprawdzie Chrystus obiecał, że Kościół będzie trwał zawsze, ale nie obiecał, że zawsze to będzie Kościół w doskonałym stanie, pełen wiernych. Historia Starego Testamentu poucza nas, że bywa i tak, iż prawdziwa wiara, że Lud Boży trwa jedynie w niewielkiej garstce. Potem znów ta garstka potrafi rozbudzić wiarę i znów prawdziwa wiara jest powszechna. Niemniej Lud Boży – także ten Nowego Testamentu – przeżywał w historii i będzie przeżywał różne okresy. Pan Bóg nie odbierze nam wolności – pozwoli na naszą miałkość, bylejakość. Ale jeśli tak, to tylko po to, by po pewnym czasie na nowo objawić swoją wielkość, by postawić na czele swojego Kościoła prawdziwego herosa. Wcale jednak nie musi tak być tym czy następnym razem.

Dlatego właśnie jest potrzebna nasza gorąca modlitwa o dobry wybór nowego papieża. O otwartość kardynałów na światło Ducha Świętego. Nie o samo światło Ducha Świętego, bo ono jest zawsze, Bóg zawsze chce oświecać, ale właśnie o otwartość na to światło. I potrzebna jest nasza codzienna modlitewna pomoc dla Piotra Naszych Czasów. Tego oczekuje od nas Bóg – i to jest pewne. Niezależne od tego, kto będzie papieżem.

Paweł Pomianek


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe