Tolkienowski początek świata

SilmarillionZapewne wielu czytających tę recenzję zna słynną powieść J.R.R. Tolkiena „Władcę Pierścieni”. Ale komu nie pozostał pewien niedosyt? No bo skąd się to wszystko wzięło? Jak powstał cały ten fantastyczny świat? Któż to jest ten tajemniczy Earendil, którego światło otrzymał Frodo od Galadrieli? Kim właściwie są Istari – czarodzieje? A kim Sauron? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdują się właśnie w tej wspaniałej książce, jaką bez wątpienia jest „Silmarillion”.

Został on zredagowany i wydany 4 lata po śmierci autora przez jego syna Christophera. Jest trzecim dziełem Tolkiena, jeśli chodzi o popularność.

Książka została podzielona na pięć działów. Pierwszy (chyba najkrótszy), czyli „Ainulindale”, zawiera w sobie dzieje od stworzenia Ainurów (archaniołów) i Majarów (aniołów) do stworzenia Ei (ziemi). Drugi – „Valaquenta” – to opis dwóch wymienionych wyżej ras niejako oczyma elfów.

Trzeci dział to „Quenta Silmarillion” – główna część tej książki. Opowiada o tytułowych Silmarilach (nie będę zdradzał, czym one są), ich powstaniu, wojnach i w końcu ich zniszczeniu (choć nie wszystkich – „coś tam tak ładnie świeciło chyba?”). Tutaj również opisane jest narodzenie Elfów, Krasnoludów, Orków oraz Ludzi, jak również pierwsze bitwy ze złem, a także Balrogi, Smoki, etc.

Tutaj kończy się właściwy tekst „Silmarillionu”. Kolejne dwie części to już bliższe „nam” czasy, czyli „Akallabeth”: historia powstania, rozwoju i upadku Numenoru. Może się ona z wydawać z początku trochę przynudnawa, ale jak się okazuje… ale to już w książce, nie będę psuł zabawy ;-) . Piąta część to początek trzeciej ery, „pierwszy” upadek Saurona, przybycie Istarich oraz powrót potęgi Zła.

Książka zawiera wiele odwołań do mitologii państw począwszy od Skandynawskich przez Brytyjskie na Słowiańskich czy Germańskich skończywszy. Nie zabrakło również nawiązań do Pisma Świętego i tradycji judeochrześcijańskiej.

Dla fascynatów i wielbicieli elfów oraz wszystkiego, co Tolkienowskie, na końcu książki znajduje się interesujący dodatek z cząstkami słowotwórczymi w językach elfów.

Niektóre motywy (np. podróż Turina do Gondolinu) są obszerniej opisane w „Niedokończonych opowieściach”, które też serdecznie polecam i zachęcam do poświęcenia im czasu, bo naprawdę warto.

Jeszcze raz serdecznie zapraszam do przeczytania i pozdrawiam wszystkich miłośników literatury Tolkienowskiej!

Arkadiusz Pomianek

Arkadiusz Pomianek


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe