Jaka powinna być dobra książka dla młodych ludzi?

Wojownik Trzech ŚwiatówGdy zadaję takie pytanie, w pierwszej kolejności możesz pomyśleć, że w ogóle bardzo trudno jest młodego czytelnika skłonić do czytania książek. No i rzeczywiście, bo dziś młodzi ludzie znacznie chętniej wybierają komputer czy telewizję.

Tak naprawdę udało się na dłuższą metę jedynie w przypadku Harrego Pottera. Czy jednak zachwyt nad Harrym Potterem wynika z rzeczywistej wartości tej książki, czy raczej z niespotykanej dotąd atmosfery medialnej wokół niej? Osobiście uważam, że książki o Harrym Potterze dobrze się czyta, ale nie widzę w nich wielkiej wartości.

Nie mogę jednak wciąż pojąć, dlaczego współcześnie chyba więcej młodych osób czyta Harrego Pottera niż Władcę Pierścieni, który jest jedną z najwybitniejszych (moim zdaniem zdecydowanie najlepszą) książek XX wieku? Nie uwierzę, że ktokolwiek uczciwie mógłby przyznać, że książki o Potterze są lepsze niż książki Tolkiena. To zupełnie inna klasa. Może to śmiała teza, ale gdyby jakakolwiek inna książka mogła liczyć na taką przychylność mediów, to sądzę, że byłaby równie popularna, co Potter.

Wracając do tematu – co można więc zrobić, by z dobrą książką dotrzeć do młodych ludzi? No i jaka powinna być taka książka?

Z pewnością nie może to być książka przypominająca typowej lektury. Nie podważam tutaj wielkości literatury “szkolnej”, ale jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że atmosfera “przerabiania” lektur powoduje, że raczej nikt z młodych ludzi chętnie po takie książki nie sięga.

Dobra książka młodzieżowa musi być więc ciekawa… wciągająca… poruszająca tematy bliskie młodym ludziom. Jednocześnie powinna być napisana ich językiem – choć tutaj trzeba znaleźć odpowiednią granicę, by nie przesadzić w drugą stronę (a za taki uważam choćby niesławną Dobrą czytankę według św. zioma Janka).

Musi więc dostarczać rozrywki, ale na tym nie powinna się zatrzymywać. Książka dla młodzieży powinna jednak zawsze odgrywać jakąś rolę wychowawczą, kształcić charakter, sumienie, przekazywać prawdziwe wartości. I na koniec najważniejsze: przekazywać wiarę w taki sposób, by wiara była odbierana jako żywa, jako element życia, a nie – mówiąc językiem młodzieży – “obciach”.

Niby mamy więc przepis na dobrą chrześcijańską książkę dla młodzieży, ale napisać taką jest z pewnością niełatwo. Łatwiej to wszystko wygląda w założeniach niż w praktyce.

Stąd myślę, że warto zwracać uwagę na każdą próbę zmierzenia się z takim zadaniem, szczególnie w polskich warunkach. Właśnie taka książka wpadła mi ostatnio w ręce… Wojownik Trzech Światów.

Tytuł na pierwszy rzut oka wskazywałby, że jest to fantasy, ale tym razem raczej dosyć nietypowe. Jej bohater, nastolatek Tomasz, żyje zwyczajnymi problemami osoby w tym wieku: szkoła, rodzice, problemy z okolicznymi skinami :-)

Któregoś dnia spotyka Elezara, niezwykłego przybysza, który zabiera go w podróż w czasie… i trafia do świata starożytnego Izraela, gdzie jego losy splatają się z losami Dawida…

Generalnie muszę przyznać, że nie lubię typowej literatury młodzieżowej. Jednak ta książka zasługuje na uwagę. Choćby dlatego, że zupełnie nie czułem tak mocno tego “nie lubienia literatury młodzieżowej”, gdy ją czytałem. Przyznam też szczerze, że autorowi udało się uniknąć tak często obecnego w młodzieżowej literaturze kiczu. I jednocześnie myślę, że dobrze trafił, jeśli chodzi o sposób przekazywania chrześcijańskich wartości.

Dlatego warto ją młodym ludziom polecić. Może tak uda się do nich dotrzeć?

Paweł Królak


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe