Diabeł uczy nas wiary?

Listy starego diabła do młodegoC.S. Lewis oddaje nam do ręki zbiór listów Jego Przepastnej Wzniosłości Podsekretarza Krętacza do bratanka Piołuna, który dopiero uczy się sztuki pozyskiwania ludzkich dusz. Uczy się bardzo nieudolnie, czym niezmiernie martwi swego stryja. Powstał w ten sposób niezwykły, uniwersalny poradnik, do którego można powracać. Jeśli nie dla rozwiązania wątpliwości w wierze, to dla przyjemności.

Lewis prezentuje Piekło posługując się symbolami współczesnego świata. Piekło to biurokracja państwa policyjnego, a diabły to „przeklęci” biurokraci. Autor posłużył się inwersją, by przez ukazanie działania zła rzucić światło na życie ludzi. To, co dla Krętacza i Piołuna jest białe, dla nas jest czarne. Rady udzielane bratankowi w jak najgorszej intencji paradoksalnie są dla nas pomocą. Zaskakująca jest analogia między Piekłem a naszym życiem. „Przynieś nam strawę lub sam bądź strawą” – zasada sprawiedliwości piekielnej. Jak stąd niedaleko do naszych miejsc pracy, nauki czy rozrywki.

Lewis uświadamia swoimi „Listami…”, że Zło jest wszechstronnie „uzdolnione”. Czyha na nas wśród przyjaciół, w rodzinie, miłości, a nawet w modlitwie! Każda sytuacja naszego życia może nas ubogacić, ale też rzucić na dno. Niby wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, ale tak naprawdę nie zauważamy. Im dalej, tym bardziej jesteśmy zaskakiwani rzeczami – wydawać by się mogło dla nas – oczywistymi.

Wypunktowując ludzkie słabości Krętacz otwiera nam oczy. Dostrzegamy niebezpieczeństwo, jakie czai się na człowieka niemal w każdym czynie, decyzji czy sytuacji na pozór zupełnie błahej. „Listy…” pomagają nam w odnalezieniu i doskonaleniu w sobie prawdziwej, dojrzałej, a przede wszystkim mocnej wiary. Mówią o kondycji duchowej współczesnego człowieka oraz działaniu Zła w świecie. Napisana w dość syntetyczny sposób podaje w skondensowanej formie szereg „antyrad”.

Zadziwiające, jak wiele diabły wiedzą o człowieku. Jego psychice, słabościach, mechanizmach działania, ale i sile. Na szczęście Lewis nie ogranicza się do wypunktowania aforyzmów i prawd wiary. Osnuwa wszystko tajemniczą fabułą wykreowaną w listach. Dzięki temu czyta się tę książkę przyjemnie, ale nie łatwo. Jeżeli oczywiście weźmie się ją na poważnie, czego nikt od nas nie wymaga, nawet sam Lewis. Forma epistolarna umożliwia dowolność i uwalnia książkę od brzemienia powagi.

„Listy…” to lektura, do której należy powracać z coraz większą uwagą! Jestem pewna, że również z przyjemnością. Gorąco polecam!

Milena Mastalerek

Milena Mastalerek


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe