Co z tą depresją?

Rozpędź czarne chmury„Mam dziś zły nastrój”, „nic mi się nie chce”, „naprawdę jestem nic nie warta” – jak często zdarza wam się słyszeć te lub podobne zwroty? Czy można je uznać za objaw depresji? A jeśli tak, co można w tej sytuacji zrobić?

Depresja zatacza coraz szersze kręgi. Już w poczekalni w przychodni ogólnej spotykamy się z tablicami informującymi o jej objawach i zachęcającymi do podjęcia leczenia. Depresja nie jest zwykłym przygnębieniem, chandrą, chwilowym złym nastrojem, jakiego doświadcza co jakiś czas każdy zdrowy człowiek. To poważny stan chorobowy, który obezwładnia człowieka do tego stopnia, że absurdem jest odwoływanie się wyłącznie do jego dobrych chęci powrotu do zdrowia. Oczywiście pod terminem „depresja” kryje się wiele kategorii diagnostycznych zaburzeń depresyjnych. Wiele osób przechodzi łagodny epizod depresyjny, inne przez wiele lat nie potrafią wyzwolić się spod panowania tej choroby, a nawet popełniają samobójstwa. Różnorodne są przyczyny depresji: może ona towarzyszyć chorobie somatycznej albo być reakcją na jakieś wydarzenie, może też być zaburzeniem pierwotnym.

Książka autorstwa F. Littauer nie jest publikacją chmurną i ciężką. Przesłanie autorki zrodziło się z własnych doświadczeń i potrzeb kobiet, z którymi się spotykała, prowadząc studium biblijne. Odkryła, jak wiele osób potrzebuje w swoim życiu radości. Przejmujący jest opis „odysei smutku”, jaką przebyła sama autorka. Osiągnąwszy w swoim życiu wszystko, co sobie zaplanowała, doświadczyła nagle podwójnej „porażki” w postaci urodzenia dwóch synów z niedorozwojem mózgu. To ciężkie przeżycie wtrąciło ją w głęboką depresję. Dziś jest osobą, która sama zaszczepia radość życia w napotkanych osobach.

Po wprowadzeniu w tematykę depresji i podaniu definicji i danych statystycznych autorka przedstawia listę symptomów depresji. Muszę przyznać, że podchodząc krytycznie do książki o tej tematyce, prześledziłam tę listę z podręcznikiem do psychologii klinicznej w ręku. Rezultaty? Jakkolwiek objawy nie są przepisane wprost z podręcznika i opisane językiem ściśle naukowym, to te podstawowe są umieszczone na liście i w bardzo przystępny sposób opisane. Dodatkową zaletą jest ich uszeregowanie od najbardziej łagodnych (ale na które warto wcześniej zwrócić uwagę) do najostrzejszych, często poprzedzających samobójstwo.

Następnie autorka opisuje kategorie osób, które są szczególnie narażone na ryzyko zapadnięcia na depresję. To ważne, by być świadomym zagrożenia i reagować w porę lub zmienić styl życia. Littauer podaje praktyczne wskazówki dla osób, które żyją z osobą cierpiącą na depresję oraz dla tych, które chcą jej pomóc w konkretny sposób. Myślę, że są one naprawdę rozsądne i przydatne.

Cenne są rozdziały dotyczące depresji młodzieńczej oraz samobójstw wśród nastolatków, a także rad, jak się zachować wobec faktu samobójstwa w otoczeniu. Znamienny jest fakt, że podczas Świąt Bożego Narodzenia wzrasta liczba samobójstw, a wielu z nas nie lubi tego czasu lub cierpi w tym okresie na wzmożoną depresję. Autorka próbuje odkryć przyczyny tego stanu rzeczy oraz podpowiada, jak uczynić Święta prawdziwym okresem radości i wesela.

Jeśli chodzi o rady skierowane do osób, które same cierpią z powodu depresji, sądzę, że są one rzeczywiście praktyczne i klarowne, i w wielu przypadkach mogą bardzo pomóc. Wyliczenie możliwych osób pomagających i form leczenia oraz zachęta do skorzystania z duchowych form wsparcia opartych na Biblii również są pomocne, jednak dla mnie osobiście nie byłyby one tyle warte, gdyby nie rozdział 14.

W nim właśnie autorka przyznaje, że czasami nie wystarczy zastosować się do kilku prostych rad i pomodlić się, aby wyjść z depresji. „Chrześcijańskie plasterki” przyklejane na naprawdę poważną ranę mogą sprawić, że zamiast się goić, zaczyna ona ropieć. Często osoby cierpiące na depresję mają problemy przerastające nasze wyobrażenia – ich cierpienie jest stłumione, wspomnienia wyparte. Ból jest tak głęboki, że nie dopuszczany do odczuwania. Tu nic nie pomogą pobożne życzenia. Nic nie pomoże to, że chodzimy do kościoła i jesteśmy chrześcijanami. Jesteśmy ludźmi i jako ludzie mamy znaleźć prawdziwą przyczynę naszego bólu, aby móc się z nią rozprawić.

Wyzwala tylko prawda. Psychoterapia może być ogromną pomocą w jej odkrywaniu i dlatego jestem nieco zdziwiona, że Littauer wspomina o niej tak mało, a tak duży akcent kładzie na duszpasterstwo i religijny aspekt naszego życia. Mam wrażenie, że książka jest napisana dla osób o silnej, ukształtowanej wierze, a nie dla człowieka pogrążonego w beznadziei, w stosunku do którego trzeba zastosować bardziej „ludzkie” środki, czyli takie, jakie będzie on w stanie przyjąć. Choć nie mogę odmówić książce rzetelności, realizmu i konkretów, sądzę, że nie wystarczy ona do pokonania naprawdę poważnej depresji – czyli choroby, a odsyłanie po poradę do duszpasterza lub zachęcanie do modlitwy nie zastąpi profesjonalnej pomocy – połączonych sił rzetelnego psychoterapeuty i wykwalifikowanego psychiatry.

Nie jestem przeciwniczką łączenia wiary z psychologią, wręcz przeciwnie, jednak zdaję sobie sprawę, że dla wielu ludzi na pewnym etapie Bóg i wiara staje się drażliwym tematem, a leczenie depresji duchowymi środkami może okazać się pomyłką. Jednak muszę zaznaczyć, że pomoc duszpasterska być może wygląda całkiem inaczej w realiach amerykańskich i z tym także należy się liczyć.

Podsumowując, pragnę zaznaczyć, iż jest to z pewnością pozycja zajmująca i wartościowa, podająca potrzebne informacje przystępnym językiem, zawierająca wiele cennych wskazówek wynikających z własnego doświadczenia autorki i doświadczeń innych. Może inspirować, zachęcać, pocieszać, dawać nadzieję, nawet skutecznie pomagać w stanach przygnębienia. Na pewno jednak nie zastąpi osobistej konsultacji u dobrego psychologa w przypadku poważnej depresji.

Prawdziwej choroby nie można lekceważyć. Pomimo wyraźnego odniesienia do chrześcijaństwa książka ta może być wielką pomocą dla ludzi cierpiących z powodu nieustannego życia w „czarnych chmurach”, a także dla ich bliskich. Polecam tę książkę każdemu, kto chce choć trochę rozeznać się w tematyce depresji i ustrzec się przed błędami, jakie często popełniają ludzie, gdy oczekuje się od nich pomocy, i gdy sami jej potrzebują.
Emilia Fornalczyk

Emilia Fornalczyk


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe