Bądź szczęśliwą, radosną i uśmiechniętą Matką!

Nadmuchaj swe troski w balonik i puść je z wiatrem Długo oczekiwane, wyglądane, rodzi się mały, kolejny członek rodziny. Jesteś szczęśliwa, Matko, kiedy dostajesz je pierwszy raz w swoje ramiona. Przyglądasz się mu, ale co najważniejsze, akceptujesz je bezwzględnie. Jest Twoim dzieckiem. Patrzysz z miłością i ta miłość właśnie nakłada na Ciebie nie tylko radości, ale także cierpienie. Dziecko rośnie i nie zawsze pozostaje takie, jakbyśmy chcieli, aby było. Czasami odwraca się od nas, obiera złą drogę… a Ty kochasz je dalej… to swoje dziecko. Może jest Matko dla Ciebie szansa, aby się odnaleźć w tej trudnej sytuacji i być szczęśliwą.

Matka zawsze będzie się czuła odpowiedzialna za swoje dziecko. I za to, które dopiero się narodziło, i za to, które ma już swoje własne życie, swoją własną rodzinę. Dziecko jest jakby częścią matki, tworzy ją i wypełnia jej serce. Matka, kiedy rodzi, już nie jest sama, w najgłębszym tego słowa znaczeniu jej życie dzieli się już na dwie osoby i nigdy się to nie zmieni. Jej serce wypełnia kolejna osoba i to miejsce w sercu matki może wypełnić tylko ona.

Dzieci jednak nie pozostają małe, coraz bardziej chcą być samodzielne, chcą robić po swojemu i coraz bardziej ciąży im rodzicielska opieka. Ulegają wpływom środowiska szkoły, kolegów, koleżanek. Nie zawsze jest to dobry wpływ. Idą za modą, chcą być akceptowani wśród rówieśników. Przechodzą okres buntu itd. Z tej całej mieszaniny lat wychodzi czasami niespodziewany twór. Nie zawsze łatwy do zaakceptowania dla Matki.

Jak kochać swoje dziecko, dorastające, czy też już dorosłe. Jak kochać i nie złamać swojego serca matki, jak kochać i mimo różnych cierpień być szczęśliwą, bo przecież życie matki jeszcze się nie skończyło. Matka nie może do końca życia cierpieć i zapomnieć całkowicie o sobie i o tym, że ma prawo do radości, ciepła i słonecznych chwil w swoim życiu.

Barbara Johnson przeżyła śmierć swoich dwóch synów, później odkryła, że trzeci syn jest aktywnym homoseksualistą. Były to wydarzenia, które doprowadziły ją do rozpaczy. Cóż można powiedzieć stojąc w kostnicy i identyfikując ciało swojego syna, jednego, drugiego. Trzeci dla wierzącej matki stawia barierę nie do przejścia. Barbara Johnson mimo tych wszystkich przeżyć powoli, bardzo powoli, ale jednak podnosi się ku górze, „skąd ma nadejść pomoc”. To właśnie Bóg jest dla niej oparciem i siłą, by iść mimo bólu i mimo tego buntu, dlaczego ja…?!

Autorka postanowiła skorzystać z tych doświadczeń, by pomagać innym rodzicom, których dotykają podobne tragedie. To nie musi być od razu śmierć syna, córki. Każdy bunt dziecka i odwracanie się w stronę zła trafia w serce rodziców. Johnson chce podzielić się swoją drogą wyjścia z pustki, z miejsca, gdzie każde takie nowe wydarzenie przybijało jeszcze bardziej do miejsca, gdzie matka będzie żyła. Nie tylko życiem swojego dziecka, ale również swoim własnym.

Barbara rozpoczyna od opowieści o sobie samej, później przechodzi do konkretnych sytuacji, wskazówek i rad. Dzieli książkę, a zarazem całą drogę do powstania, na dwanaście części-miesięcy. Każdy miesiąc skupia się na czymś innym, a zarazem przygotowuje do kolejnego z nich i kolejnego etapu. Jeśli zaczniesz czytać książkę w czerwcu, ten miesiąc może być właśnie dla Ciebie „styczniem” – początkiem drogi, bo tutaj właśnie o to chodzi.

Muszę przyznać, że język jest naprawdę przystępny i ciekawy. W tekst wplecione są różne opowiastki, wiersze i różne ciekawe teksty, np. usprawiedliwienia szkolne. Powiem szczerze, że niektóre momenty są naprawdę zabawne, ale dzięki temu to, co ważne, nie umyka wcale, ale jeszcze bardziej pozostaje w pamięci. Poza tym cała książka ma niezwykle radosny charakter, mimo iż pisze o takich trudnych rzeczach. W tekście po prostu przemawia naprawdę pozytywny głos autorki. To już daje znak, że może nas wydźwignąć ze swojego smutku. Złe wydarzenia nie przygniatają nas na zawsze, nie możemy ulec pokusie zła.

Może jedynie autorka kładzie za duży nacisk na chowanie swoich trosk i problemów, ukrywanie ich. Rzeczywiście nie można się z nimi obnosić, ale warto mieć kogoś, z kim można się podzielić tym, co nas trapi. To taka moja jedna uwaga do poglądów autorki.

Barbara Johnson pokazuje, że można żyć z problemami dzieci, można przeżyć ich śmierć, można żyć z nimi nawet jeśli nie do końca potrafi się zaakceptować ich własnego życia. Tym samym można być szczęśliwą matką. „Poradnik dla stroskanych matek”… a nuż pomoże Ci wpuścić w Twoje życie Słoneczne Promienie, które sprawią, że zakwitnie w Tobie ogród pełen kwiatów radości.
Karolina Ludwiczak

Karolina Ludwiczak


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe